Konto naszego Oddziału, na które można wpłacać składki członkowskie     mBank     Nr 39 1140 1010 0000 3533 4800 1009.



Jesteś naszym
counter
gościem

Stanisław Workiewicz 1960r.

SP 7 GV   sk    



KIM SĄ RADIOMANIACY?


Kim są ludzie, którzy tak walnie przyczyniają się do szerzenia idei przyjaznych stosunków między ludźmi i szerzenia postępu technicznego w dziedzinie radia. Pomyślisz może Czytelniku, że to kasta ludzi specjalnie zaawansowanych technicznie i, uprzywilejowanych z racji wykiształcenia i pracy zawodowej! — Nie! Nic podobnego.
Wśród /pochylonych nad kluczem telegrafu czy grzebiących lutownicą w czeluściach nadajnika spotkamy zarówno inżynierów radiowców jak księgowych, uczniów, księży czy robotników. Jedni wyżywają się w konstruowaniu urządzeń stacyjnych, inni w samotnej pracy na radiostacji. Jednym przychodzi łatwiej rozgryzanie schematów radiowych, imnym odbiór znaków Morse'a. I rzeczywiście znam ludzi odbierających telegraf przy tak dużej prędkości nadawania, przy której bezwładność słuchu innych zlewa pojedyncze kropki i kreski w jeden ciągły ton. Ale nie trzeba być znowu takim asem, by zostać przyjętym w grono amatorów. Jest zwyczaj, ze w jaikim tempie zawołasz, w takim Ci się odpowiada. A krótkofalowcy z całym pietyzmem przestrzegają utartych przepisów uprzejmości. Krótkofalarstwo bowiem to gra,w której nie może być ludzi nie przestrzegających zasad „fair play". W języku krótkofalarskim istnieje nawet pewne określenie ducha uczciwości pod nazwą „haim spirit". Każda łączność radiowa to wystąpienie na miedzynairodowej arenie, na której nie można w żadnym wypadku przynieść wstydu ojczystej organizacji.
Krótkofalarstwo stwarza szczególnie dla młodzieży piękne pole do popisu i wyżycia się. Młody nadawca poznaje geografię, ćwiczy słuch, poznaje języki przechodząc jednocześnie praktyczną lekcję fizyki. Dziś w dobie szeroko propagowanej automatyki,praktyczne zetknięcie się z podstawami prądów słabych, elektroniki i zasadami pracy przekaźników to „warunek nieodzowny" ogólnej politechnizacji społeczeństwa, a w konsekwencji postępu technicznego.

NIE NUDZIĆ UCZĄC


Oto hasło, które powinno przyświecać zarówno pedagogom jak i ludziom dokształcającym się w zaciszu własnego mieszkania. Narody, które to zrozumiały wydźwignęły się na przodujące miejsca w rozwoju techniki. Stany Zjednoczone Ameryki Północnej posiadają 2/3 ogólnej liczby krótkofalowców całego naszego globu. Ponad 100 firm radiowych nastawionych jest na produkcję wyłącznie dla potrzeb ruchu amatorskiego. Nic dziwnego, że z tej liczby nadawców w dniach mobilizacji w latach ostatniej wojny światowej z łatwością wybrano telegrafistów do oddziałów łączności. Nie można milczeniem pominąć faktu, że amatorowi dłubiącemu dzień w dzień od szeregu lat w przez siebie skonstruowanej aparaturze, w żadnym wypadku nie dorówna absolwent kursu choćby nawet dwuletniego odbytego w czasie służby wojskowej przed iluś tam laty i to pod swego rodzaju presją, przymusem. Amator nadawca będący ze swoim nadajnikiem na „ty" zna jego choroby i jakimś nadzwyczajnym zmysłem „rozumie" eter. To zrozumienie przychodzi z latarni samo i bez niczyjej pomocy. Rosną u nas szeregi adeptów sportu krótkofalarskiego. Rosną kluby radiowe, a sprzęt wybrakowany z fabryk i z demobilu nie jest niszczony, lecz przekazywany Radioklubom Ligi Przyjaciół Żołnierza, pozwala podnosić poziom techniczny społeczeństwa i szkolić młodych ludzi w okresie przedpoborowym. Młodzież wyżywając się w radiotechnice omija „Lilianę" i ul. Piotrkowską rozwijając twórczą inwencję w tej praktycznej lekcji fizyki. Organizacje krótkofalarskie-radioklub, to prawdziwa szkoła życia społecznego i samorządu, szkoła kształcenia nie tylko technicznego ale i etyki.
Dziś, w głębi Afryki, w sercu Grenlandii, na najmniejszej wysepce zagubionej na oceanie, na statku kołysanym przez fale morskie i u nas w mieście miliona wrzecion włókienniczych, wszędzie znajduje się jakiś amator, którego antena jest cząstką wielkiej międzynarodowej solidarności ludzkiej.